Niedokończona opowieść – Wernisaż wystawy

Zapraszamy na długo oczekiwaną wystawę autorstwa Mariusza Nowickiego. Wystawę niecodzienną, która fotografią opowiada historię prawdziwą. Historię człowieka, którego już nie ma … NIEDOKOŃCZONA OPOWIEŚĆ, bo taki nosi tytuł – otworzymy 15 listopada o godz. 18.30 w galerii przędza, piotrkowska 107

Mariusz Nowicki – łodzianin urodzony w połowie lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Z zawodu i z zamiłowania fotograf. Od 2000 r. członek ŁTF. Wielokrotnie nagradzany w konkursach fotograficznych w kraju i za granicą. Przeszedł kilka znaczących okresów w swojej fotograficznej drodze. Jednym z etapów przeobrażeń w twórczości artysty była wystawa „Pajęczyna czasu”.
Jego pasją są wędrówki po zaułkach miasta, w którym się urodził, wychował i mieszka. Efektem tych eskapad są liczne wystawy autorskie poświęcone Łodzi. Kolejną pasją Mariusza są góry, a przede wszystkim Bieszczady, które są uwidocznione na fotografiach autora, są to kolejne opowieści – „Bieszczadzki worek – tam, gdzie kończy się droga” listopad 2001 r. oraz „Czesiek z krainy latających siekier” październik 2005 r. ,,Niedokończona opowieść” jest kontynuacją wędrówek po Bieszczadach. Jest to krótka historia o człowieku, który porzucił życie w mieście i podążył w krainę, którą pokochał. Projekt zakończył się na zdjęciach próbnych. Grześ zmarł w dziwnych okolicznościach…

Jedną z najciekawszych przygód w życiu ludzkim jest rozmowa z drugim człowiekiem. Zdarzają się nieoczekiwane, krótkie spotkania, po których zostają emocje, refleksje, trwały ślad na długo w pamięci. Takie było moje spotkanie z Grzegorzem… Bieszczady kilkanaście lat temu, koleżeńska wyprawa do magicznej krainy i długa droga przez góry niełatwymi ścieżkami miejscowych „jagodziarzy”. Prowadził nas niebanalny przewodnik, smolarz- węglarz, który znał tam wszystkie szlaki. Grzegorz żył i pracował w tej wymagającej, twardej codzienności z poczuciem symbiozy z nią. Czuło się w nim siłę, pewność tego co robi, a jednocześnie wrażliwość, która kryła się za trochę oschłym sposobem bycia i szorstką twarzą. Miał wykształcenie, znał wygodę i przyjemności „miastowego życia”, ale nie było w nim tęsknoty za tym. W tym, co mówił, było silne poczucie godności, wyjątkowości i etos smolarskiej pracy, w sumie przecież tak elitarnej, bo jak powiedział: „jest nas tylko stu…”. (Basia).

 
Zapraszamy